Jak byłam mała to tata robił sporo zdjęć, ale w postaci slajdów. Ponad 20 lat temu chciałam je uratować przed zniszczeniem i dałam je do zeskanowania. Zaraz potem pożyczyłam te płyty siostrze i dawno ich nie widziałam. A teraz szwagier wrzucił na serwer. Blast from the past. Tata z kolegą w górach.

Mąż pierwszy raz w życiu złowił hucho hucho. Wielkie święto.
Na obrazku przynęty "hermeliny" - schną.

To był piękny tydzień.

Gouffre de Padirac - jak ktoś by był w okolicy to koniecznie. Niesamowite wrażenia. Wielka dziura w ziemi, przejażdżka łódką podziemną rzeką a potem jakby Wielki Kanion, ale pod ziemią i skały jak z filmu sf.

To jest miś na miarę naszych możliwości.

Jeziorko.

Wczoraj padało więc od 6 rano co pół godziny mąż wygląda przez okno, żeby sprawdzić, ile urosła trawa. A teraz już nie wytrzymał i poszedł do szopy na przegląd parku maszynowego. Kocham go. A trawa wygląda tak:

Sąsiedzi z naprzeciwka trzymają na balkonie coś dużego w pokrowcu i za każdym razem jak przez okno wyglądam to się przestraszam, że to Buka.

Punkty za nazwisko prezesa.

U mnie najlepsza herbatka na świecie - czyli po zimowym spacerze.

Tak było, potwierdzam.

Dyskotekowa.