Fantastyczne i bardzo przemyślane doświadczenie. Mam kilka uwag - twórcy trochę zbyt poddańczo emulowali Gigera, co wygenerowało kilka wizualnych nonsequiturusów w stosunku do tego, o czym opowiada ich gra - ale i tak jest bardzo, bardzo dobrze. Będzie wideoesejowane.
Fantastyczne i bardzo przemyślane doświadczenie. Mam kilka uwag - twórcy trochę zbyt poddańczo emulowali Gigera, co wygenerowało kilka wizualnych nonsequiturusów w stosunku do tego, o czym opowiada ich gra - ale i tak jest bardzo, bardzo dobrze. Będzie wideoesejowane.
Ała. Rozgrywkowo to patchwork niezłych idei, z których każda zrealizowana jest co najwyżej kompetentnie, ale nie składają się one za sobą w ciekawe doświadczenie. Fabularnie... wyobraźcie sobie Incepcję Nolana napisaną przez scenarzystów polsatowskich "Trudnych Spraw".
Ała. Rozgrywkowo to patchwork niezłych idei, z których każda zrealizowana jest co najwyżej kompetentnie, ale nie składają się one za sobą w ciekawe doświadczenie. Fabularnie... wyobraźcie sobie Incepcję Nolana napisaną przez scenarzystów polsatowskich "Trudnych Spraw".
Mętnie pamiętam że pierwowzór był znacząco trudniejszy, ale nie mam zamiaru narzekać, bo gra mimo wszystko jest cholernie przyjemnym doświadczeniem. Dodatkowe poziomy oraz zainspirowany Shadow Warriorem dashing i katana nieco pogłębiają i tak już przyjemny sam w sobie gameplay.
Mętnie pamiętam że pierwowzór był znacząco trudniejszy, ale nie mam zamiaru narzekać, bo gra mimo wszystko jest cholernie przyjemnym doświadczeniem. Dodatkowe poziomy oraz zainspirowany Shadow Warriorem dashing i katana nieco pogłębiają i tak już przyjemny sam w sobie gameplay.
To było naprawdę bardzo dobre jak na budżetowy eurojank. Błędy i niedoróbki poprzedniej gry zostały w większości wyeliminowane albo przynajmniej zniwelowane do akceptowalnego stopnia. Chciałbym jednak by Cyanide przełamało się i w końcu zatrudniło lepszych scenarzystów.
To było naprawdę bardzo dobre jak na budżetowy eurojank. Błędy i niedoróbki poprzedniej gry zostały w większości wyeliminowane albo przynajmniej zniwelowane do akceptowalnego stopnia. Chciałbym jednak by Cyanide przełamało się i w końcu zatrudniło lepszych scenarzystów.
Tradycyjna coroczna powtórka tej gry ukończona. Nie ma większego mordercy czasu niż turowy erpeg oparty na grindzie, w którym grind sam w sobie jest nieprzyzwoicie wręcz przyjemny.
Tradycyjna coroczna powtórka tej gry ukończona. Nie ma większego mordercy czasu niż turowy erpeg oparty na grindzie, w którym grind sam w sobie jest nieprzyzwoicie wręcz przyjemny.
To było znacznie lepsze niż się spodziewałem! Skrzyżowanie Max Payne z Silent Hillem z fajnym, szybkim tempem, w fajnym, grindhouse'owym stylu i ze znacznie mądrzejszą fabułę, niż się to może na pierwszy rzut oka wydawać. Będę musiał sprawdzić sequel.
To było znacznie lepsze niż się spodziewałem! Skrzyżowanie Max Payne z Silent Hillem z fajnym, szybkim tempem, w fajnym, grindhouse'owym stylu i ze znacznie mądrzejszą fabułę, niż się to może na pierwszy rzut oka wydawać. Będę musiał sprawdzić sequel.
Techniczna jakość oprawy wizualnej stoi na wyjątkowo wysokim poziomie, ale wszystkie inne elementy gry - fabuła, styl wizualny, gameplay, projekt potworów, reżyseria - są co najwyżej przeciętne. Rezultatem jest stary drops miętowy owinięty w papierek Ferrero Rocher.
Techniczna jakość oprawy wizualnej stoi na wyjątkowo wysokim poziomie, ale wszystkie inne elementy gry - fabuła, styl wizualny, gameplay, projekt potworów, reżyseria - są co najwyżej przeciętne. Rezultatem jest stary drops miętowy owinięty w papierek Ferrero Rocher.
Przyjemny, darmowy straszak z itch.io. Rzecz do przegryzienia w niecałą godzinę, ale rzecz naprawdę bardzo smaczna. Przypomina mi nieco Anatomy i Silent Hill 4.
Przyjemny, darmowy straszak z itch.io. Rzecz do przegryzienia w niecałą godzinę, ale rzecz naprawdę bardzo smaczna. Przypomina mi nieco Anatomy i Silent Hill 4.
Fantastyczna rzecz. Prawdopodobnie jeden z najlepszych tytułów, jakie ograłem w tym roku a na pewno jeden z TOP 10. Co prawda to tylko rozwinięcie i rozbudowanie jedynki, ale czasami to wystarcza. Rzecz jest znakomicie wyreżyserowana. Grać tylko z Marker Patchem.
Fantastyczna rzecz. Prawdopodobnie jeden z najlepszych tytułów, jakie ograłem w tym roku a na pewno jeden z TOP 10. Co prawda to tylko rozwinięcie i rozbudowanie jedynki, ale czasami to wystarcza. Rzecz jest znakomicie wyreżyserowana. Grać tylko z Marker Patchem.
Zapomniana pierwszoosobowa platformówka Monolithu. Rzecz jest koncepcyjnie ciekawa, bo łączy elementy shootera, erpega, platformera i przygodówki, ale w kilka fundamentalnych wad konstrukcyjnych (hitscany przeciwników) czynią całość nieprzyjemnym doświadczeniem. Nie umiałbym polecić.
Zapomniana pierwszoosobowa platformówka Monolithu. Rzecz jest koncepcyjnie ciekawa, bo łączy elementy shootera, erpega, platformera i przygodówki, ale w kilka fundamentalnych wad konstrukcyjnych (hitscany przeciwników) czynią całość nieprzyjemnym doświadczeniem. Nie umiałbym polecić.
O rany. To już stareńki Dark Corners of the Earth był o lata świetlne lepszy. Tu dostajemy jakąś dziwaczną hybrydę erpega, skradanki, strzelanki i przygodówki, w której każda mechanika jest szczątkowa a całość maksymalnie liniowa. Unikać jak ognia.
O rany. To już stareńki Dark Corners of the Earth był o lata świetlne lepszy. Tu dostajemy jakąś dziwaczną hybrydę erpega, skradanki, strzelanki i przygodówki, w której każda mechanika jest szczątkowa a całość maksymalnie liniowa. Unikać jak ognia.
Nigdy nie przestanę uwielbiać tej gry.
Nigdy nie przestanę uwielbiać tej gry.
Jedynka podobała mi się bardziej. Dwójka, choć nadal zjawiskowa, jest mocno powtarzalna względem poprzedniczki, momentami się dłuży i ma sporo przekomplikowanych elementów. Tym niemniej, to wciąż cRPG jak najbardziej godzien swojej reputacji.
Jedynka podobała mi się bardziej. Dwójka, choć nadal zjawiskowa, jest mocno powtarzalna względem poprzedniczki, momentami się dłuży i ma sporo przekomplikowanych elementów. Tym niemniej, to wciąż cRPG jak najbardziej godzien swojej reputacji.
First Person Brawler na silniku Source osadzony w świecie, przy którym Morrowind wydaje się nudny i pospolity niczym podlaska wioska. To był jeden z tych szorstkich, nieoszlifowanych klejnotów, jakie kocham najmocniej.
First Person Brawler na silniku Source osadzony w świecie, przy którym Morrowind wydaje się nudny i pospolity niczym podlaska wioska. To był jeden z tych szorstkich, nieoszlifowanych klejnotów, jakie kocham najmocniej.
Skupię się przede wszystkim na mniej znanych i/albo starszych tytułach, bo lista sprzed roku była dość standardowa.
Tym razem zamykam się w granicach poniżej 20 polskich złotych.
Skupię się przede wszystkim na mniej znanych i/albo starszych tytułach, bo lista sprzed roku była dość standardowa.
Tym razem zamykam się w granicach poniżej 20 polskich złotych.
Wygląda świetnie, chodzi płynnie, gra się znakomicie. Nadal jednak preferuję jedynkę i Warhead z ich otwartymi mapami i systemowym podejściem do walki.
Wygląda świetnie, chodzi płynnie, gra się znakomicie. Nadal jednak preferuję jedynkę i Warhead z ich otwartymi mapami i systemowym podejściem do walki.
Jedna z tych gier, których twórcy świadomie zrezygnowali z uczynienia ich przyjemnymi na rzecz stworzenia czegoś interesującego. Jestem pod sporym wrażeniem, wypadło ZNACZNIE lepiej niż jedynka.
Jedna z tych gier, których twórcy świadomie zrezygnowali z uczynienia ich przyjemnymi na rzecz stworzenia czegoś interesującego. Jestem pod sporym wrażeniem, wypadło ZNACZNIE lepiej niż jedynka.
Audiowizualnie absolutnie zajebista, rozgrywkowo niemal równie dobrze, ale fabuła i przede wszystkim dialogi... cóż, ja wiem, że to umyślna stylizacja i właściwie to parodia tego cringe'owego stylu, ale cringe dla jaj to nadal cringe i dla mnie było to wyjątkowo bolesne.
Audiowizualnie absolutnie zajebista, rozgrywkowo niemal równie dobrze, ale fabuła i przede wszystkim dialogi... cóż, ja wiem, że to umyślna stylizacja i właściwie to parodia tego cringe'owego stylu, ale cringe dla jaj to nadal cringe i dla mnie było to wyjątkowo bolesne.
Cruelty Squad w konwencji gangsta grindhouse. Póki co cztery mapy na krzyż, które są olbrzymie, ale puste, co sprawia, że eksploracja jest niesatysfakcjonująca i bardzo szybko zaczyna nużyć. Kontaktowa walka ma potencjał. Jestem ostrożnie optymistyczny.
Cruelty Squad w konwencji gangsta grindhouse. Póki co cztery mapy na krzyż, które są olbrzymie, ale puste, co sprawia, że eksploracja jest niesatysfakcjonująca i bardzo szybko zaczyna nużyć. Kontaktowa walka ma potencjał. Jestem ostrożnie optymistyczny.
Wizualnie to chyba najładniejsza gra, w jaką grałem w tym roku. Rozgrywkowo... ech, bardzo chciałbym pochwalić, bo momentami to naprawdę przyjemny boomer shooter, ale monotonia projektu poziomów i poplątana krzywa poziomu trudności uczyniły z gry nużące cierpienie.
Wizualnie to chyba najładniejsza gra, w jaką grałem w tym roku. Rozgrywkowo... ech, bardzo chciałbym pochwalić, bo momentami to naprawdę przyjemny boomer shooter, ale monotonia projektu poziomów i poplątana krzywa poziomu trudności uczyniły z gry nużące cierpienie.
Pomyślałem, że skoro i tak mam w planach upgrade kompa, to poczekam z ograniem remake'u te kilka miesięcy a w międzyczasie odświeżę sobie oryginał. Który trzyma się naprawdę dobrze, eksperyment ze zdynamizowaniem resident-evilowej formuły survival horroru udał się świetnie.
Pomyślałem, że skoro i tak mam w planach upgrade kompa, to poczekam z ograniem remake'u te kilka miesięcy a w międzyczasie odświeżę sobie oryginał. Który trzyma się naprawdę dobrze, eksperyment ze zdynamizowaniem resident-evilowej formuły survival horroru udał się świetnie.