zaraz mąż przyjedzie🥰

jest dopiero 18.30, ja nie wiem co ja tu mam robić. Myślałam, że sobie będę leżeć i poczytam książkę, ale tak mnie boli, że chodzę w kółko po korytarzu. A od tego bolą mnie już nogi 😅 jak ja wytrzymam noc, nie mam pojęcia 😬

wróciłam do mieszkania i się rozpłakałam. jestem przerażona jutrem i najbliższymi dniami.

mąż pojechał na uczelnię, a ja do rodziców. wróci dopiero późnym wieczorem, a rano odsypiał ciężki tydzień. I tak, znowu praktycznie cały dzień osobno 😔.

dzisiaj praktycznie cały dzień siedzę sama, bo mąż wrócił późno z pracy, zjadł obiad i poszedł spać. Rozumiem, że jest przepracowany i zmęczony, ale trochę mi smutno, że tak mało czasu ostatnio mamy dla siebie. zwłaszcza, że to nasze ostatnie dni bez małej 🌹.

zjadłabym jakąś drożdżówkę, albo ciastko z piekarni gruzińskiej, ale tak pada, że nie chce mi się z domu wychodzić.

musimy dzisiaj umyć psa, bo po dniu na ogrodzie u mojej mamy jest cały w błocie. Ja nie wiem, w mieszkaniu to przesypia cały dzień, a u moich rodziców to nawet deszcz mu nie przeszkodzi w bieganiu po całej posesji.

czy może być lepszy kubek świąteczny? 😍

przyszły książeczki dla małej, więc jak będę szła z psem na spacer to je odbiorę z paczkomatu.

może bym powiedziala mężowi, żeby mnie jutro przed pracą do mamy zawiózł 🤔 bo w sumie nudzi mi się w mieszkaniu, ona też siedzi sama.. a z drugiej strony będę tam w sobotę cały dzień, więc nie wiem.

jeszcze kilka dni temu myślałam, że wolałabym, żeby lekarz mnie wysłał do szpitala I tam czekać na poród, niż się stresować w domu kiedy się zacznie. A teraz gdy mam datę, kiedy mam się stawić w szpitalu to jestem przerażona 😬