Which reminds me about this passage from Lem's "Peace on Earth"

do tego co mówi potencjalny gość. A jeśli wiesz, że gość kłamie (albo, w najlepszym wypadku, gada głupoty), i mimo to go zapraszasz do studia, to jest to już twoja odpowiedzialność i twoja hańba.

(albo jedno i drugie).

Dodam jeszcze, że w przypadku denializmu klimatycznego (a jestem pewien że i w innych dziedzinach antynauki) 99% tego co taki gość Rymanowskiego może powiedzieć, było wielokrotnie już debunkowane. Nie jest to więc problem braku polemik czy merytorycznego odniesienia się

Dlatego metafora stojaka na mikrofon jest nietrafiona. Dziennikarze tacy jak Rymanowski chodzą z megafonem i wybierają wśród tłumu ludzi, którzy mówią rzeczy które mu z jakiegoś powodu odpowiadają — mniejsza już o to, czy zgadzają się z nimi osobiście, czy dlatego że kontrowersję łatwiej monetyzować

Nie jest też tak że zaproszonym gościom zadaje losowe pytania, i tutaj nagle okazuje się, niespodzianka, że mają bardzo ciekawe opinie na temat globalnego ocieplenia, szczepionek czy soi, które warto przedstawić szerszemu społeczeństwu.

Dobór gości i temat rozmowy zależy od dziennikarza.

Druga kwestia dotyczy powtarzanego często sloganu, że rozmawiać trzeba z każdym, i nie można nikogo wykluczać.

Ale przecież to nie jest tak, że Rymanowski zaprasza na rozmowę "każdego". Mnie nie zaprosił, i jak podejrzewam większość z was też nie miała takiej przyjemności.

podejście takie zakłada więc, że świadomie akceptujemy dezinformowanie społeczeństwa.

Gdyby naprawdę chodziło o polemikę z tezami które uważamy za fałszywe i szkodliwe, są lepsze sposoby niż zapraszanie do studia osób które je wygłaszają.

Niektórzy twierdzą, że powinniśmy być zadowoleni z tego, że w popularnym medium mówi się bzdury, bo wtedy mamy szansę z nimi polemizować i pokazać, czarno na białym, że są to bzdury.

Problem w tym, że takie polemiki zawsze będą miały znacznie mniejszy zasięg od pierwotnego materiału

Choć też bardzo symptomatyczne jest to, że Wiech zdaje się być oburzony bardziej tym, że ktoś z polskiego prawicowego bagienka na niego doniósł, a nie tym że administracja Trumpa uznała go na podstawie tego donosu za osobę niegodną współpracy.

No ale jak widać wystarczy jeden donos i niewystarczająca czystość ideologiczna czy zapał w chwaleniu najlepszego prezydenta USA, i już się trafia na czarną listę.

Ironią losu jest to że przecież Wiech bardzo starannie unikał krytyki polityki klimatycznej (i nie tylko — również np. w temacie Rosji i Ukrainy) pierwszej administracji Trumpa i nawet w tej kadencji był wobec niej bardzo łagodny, mimo że jest tak z 10 razy bardziej szkodliwa.

just put TEMPERATURE AT 1.5M in your metadata and you're good
(yes m01s03i236, I'm looking at you)

That's because the authors are trying to settle scores and grievances from the old days, and can't do much more than rehash all their favourite talking points. One can easily guess which section was written (or actually copy-pasted) by whom.

what a knobhead

(just kidding, well done ECMWF!)